środa, 23 grudnia 2015

Winter is coming... czyli 11 miesięcy po zabiegu

Drodzy Czytelnicy, jeśli tak Was mogę nazwać...mogę? Hm.. Nie jestem do końca pewien...Czytelnik to chyba ktoś kto czyta coś regularnie, a wpisy na blogu jesli chodzi o ten "parametr" stały się jego przeciwnością. Tak - obiecywałem. Tak - minął kawał czasu. Tak - jest mi głupio. Oczywiście - chce przeprosić tych którzy czekali, czekali i się nie doczekali... Może zacznę jeszcze raz... (:

Drodzy Czytelnicy, odwiedzający - wyszukujący stronę w internecie, witam Was w jakże zimowy miesiąc i zarazem niezimowy, pokusiłbym się nawet użyć słowa "jesienny"- wieczór. Mamy grudzień i 10 stopni za oknem. Wigilia już jutro, a śniegu ani widu ani słychu. Nie żebym miał coś do takowej pogody, jednak święta kojarzyły mi się zawsze z mrozem, śniegiem, ogólnie rzecz biorąc - białym krajobrazem. A ostatnimi czasy jakoś z tym różnie bywa, wskutek czego poziom odczucia atmosfery świąt znajduje się u mnie trochę na niższym poziomie niż kiedyś. Jako, że zbliża się koniec roku - myślę, iż jest to świetna okazja na sporządzenie raportu "co i jak".

Pytaniem zasadnicze, na które oczywiscie postaram sie odpowiedzieć brzmi:

  "Jak wygląda życie po 11 miesiącach od zabiegu."

Faktem jest, że minął już kawał czasu i można by oczekiwać  powrotu do wysokiego poziomu sprawności.
Jak już kiedyś wspominałem bądź nie, momentem kiedy będę mógł odczuć pełne zadowolenie będzie rozegranie meczu piłki nożnej, grając jak równy z równym..

Na dzień dzisiejszy nie byłoby to jeszcze niestety możliwe ale wierze, że kiedyś- mam nadzieje w bliższej przyszłości- się uda.

1. Jak wygląda mój chód ?

Mówiąc "normalnie" skłamałbym. Jednakże wygodnie tj, stopy mnie nie bolą jak przy płaskostopiu.
W jakimś stopniu dalej występuje problem większego obciążania zewnętrznej części prawej stopy, przez co trochę kombinuję stawiając kolejne kroki. Przez długi czas zastanawiałem się, czy nie powinienem mieć implantu o 1 rozmiar mniejszy, skoro wada była mniejsza -  na zagranicznych forach przeczytałem o przypadkach, kiedy to takowa wymiana miała miejsce i tym samym ustępowały dolegliwości.
Pod koniec września br na wizycie kontrolnej usłyszałem jednak, że tego typu ruch mógłby nic nie zmienić..
Lekarz lepiej wie, mądrzejszy nie będę, swoją drogą wizja przechodzenia przez to po raz kolejny wcale mi się nie uśmiecha...chyba, że dostałbym gwarancję "100% zadowolenia klienta"  (:
Zostałem natomiast skierowany do fizjoterapeuty po instruktaż ćwiczeń które winienem wykonywać często i systematycznie. I tak też początkowo się do zaleceń stosowałem, jednakże później doszły studia, trochę obowiązków i typowo na ćwiczenie samych stóp " nie miałem czasu". Zaniedbałem sprawę, czego trochę żałuję, jednak tak jak dziś piszę posta, tak postanawiam się poprawić i do kolejnej wizyty ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć tak co będę mieć pewność, że wykorzystałem wszelkie możliwe opcje ;>

2. Bieganie

Na autobus - codziennie. A autobusem jeżdżę dosyć często. Nawet tramwajem.A tak poważnie..
Swego czasu biegałem max 30 min i było okej. Około 1,5 miesiąca temu postanowiłem ustawić sobie wyżej poprzeczkę, biegłem ponad 50 min - byłem z siebie mega zadowolony. Niestety na drugie dzień pojawił się ból w prawej stopie, oczywiście po zewnętrznej części, który utrzymywał się z 4-5 dni. Był na tyle silny, że po prostu kulałem, co mnie nie ukrywam zmartwiło. Jeśli owe nierównomierne obciążanie stopy nie zniknie, kto wie czy przy długotrwałym wysiłku, znów nie zacznie boleć. Zamierzam w najbliższym czasie to sprawdzić i będę raportować.Mam i chcę wrócić do uprawiania sportu, systematycznie. I nie mówię tutaj o basenie, bo z pływaniem problemu nie ma ( swoją droga moja nowa dyscyplina sportowa w ostatnim czasie ), a raczej o football'u ;)

3.Strzelanie nie wiadomo czego w prawej stopie

Nie do zdiagnozowania. " Jeśli mnie nie boli, to nie jest  niebezpieczne " . Najprawdopodobniej są to jakieś ścięgna ześlizgujące się z powierzchni kości bądź ocierające się o siebie czego efektem są charakterystyczne trzaski. Trochę się już do nich przyzwyczaiłem, jednak czasem jeszcze działają mi na nerwy. Cóż, może taka moja uroda..

4.Inne

Czasem coś szarpnie w okolicach implantu. Raz czy dwa przestraszyłem się, że  gdzieś  się przesunął, ale po chwili znów było wszystko w porządku. Jeśli chodzi o poruszanie się po nierównej powierzchni, nie stanowi to problemu jak kiedyś. Jak chce i po czym chce. Czasem po prostu potrafi coś szarpnąć gdy siedzę i tylko lekko skręcę stopę, jakby nerw był nagle uciskany, ciężko powiedzieć. Też chciałbym znać odpowiedzi na wszystkie pytania... :)


To sum up...

Proces rehabilitacji nie został jeszcze zakończony. Jeśli jesteście na początku przygody z implantem HyProCure - życzę dużo cierpliwości. Jednym pomaga szybciej, drugim wolniej, jedni będą bardziej zadowoleni, drudzy mniej.Nie zachęcam, nie odradzam. Osobiście nie żałuję podjętej decyzji. Mam jednak nadzieję, że to co zostało do poprawy, jeszcze się poprawi :)


Wesołych Świąt!






środa, 27 maja 2015

4 miesiące po

Zbierałem, zbierałem i zbierałem się do napisania tegóż posta, a skoro napisałem już te kilka słów -nie mam wyjścia, trzeba coś skleić!  Kilka osób ponaglało, wiem , że to  troche długo trwało, ale ważne iz piszę :D



Ponad 4 miesiące od zabiegu, aż nie chce się wierzyć, że to tak szybko zleciało...
a Czasem tak ten Czas marnujemy, na głupoty, na internety, na kłótnie, na smutki.
Nie ma co, trzeba żyć teraźniejszością, nie jest to łatwe ale  trzeba próbować! ;)


A jak się miewają moje stopy ? :)

Prawde mówiąc, w tym momencie zaglądam co to takiego naskrobałem w marcu, żeby mieć jakieś odniesienie. Okej przeczytane.. Nigdy nie wiem od czego zacząć i pisze o niczym zamiast o konkretach, czyli o tym co Was tu sprowadza


Jestem obecnie po rehabilitacji  , tzn po około 13-14 sesjach 1,5h każda. Oprócz tego ćwiczyłem bardzo często w domu, tzn codziennie. Używam czasu przeszłego, bo w ostatnim czasie z racji coraz lepszej sprawnosci - cwiczę poprostu rzadziej.

Jeśli chodzi o:

1. Tempo chodu - jak chce i kiedy chce . Chodze szybko, chodze wolno, na palcach bądź nie ( tak teoretycznie, bo kto chodzi na palcach? Raczej podczas ćwiczeń :3 )  Ale muszę być też szczery, żeby moje kroki wyglądały normalnie, raczej dalej musze o tym mysleć, moze nie w takim stopniu co kiedyś ale jednak.
A brnąc w to bardziej szczegółowo, w sumie to o lewej stopie  już chyba zbytnio nie musze myslec.. chodzi mi się na niej prawie w 100% normalnie i wygodnie że tak to określe, ustawia sie prawie automatycznie.
Jeśli chodzi o prawą - oczywiście jest postęp, jakby nie było to bym się chyba pochlastał - mowa o nadmiernym ociązaniu zenwnetrznej czesci stopy. Bóle już raczej się tam żadne nie pojawiają ( pojawiały sie przy 1 kosci śródstopia), i jest juz zdecydowanie lepiej w porównaniu do marca, jednak to jeszcze nie jest ten automatyzm. Trzeba być naprawdę cierpliwym ;) ACZKOLWIEK, ostatnio zauważono, iż mam troche nieprawidłowe ustawienie miednicy, co się przekłada na stawianie kroków,więc i nad tym zaczałem pracować.

2. Dotychczas była mowa o chodzeniu. To może wreszcie o bieganiu :)
Na wizycie kontrolnej 30 kwietnia dostałem nowe zalecenia, tj przygotowanie do uprawiania sportu.
Po 3 miesiącach implant nie ma prawa się już nigdzie przemiescic, totez dostałem zielone światło na pierwsze truchty. I tym sposobem biegam sobie juz, póki co do 15 min max tempem umiarkowanym... noo powiedzmy gdy autobus stoi na przystanku to kilka ostatnich razy hmm było tempem "przedsprintowym" ;d
Przy bieganiu oczywiscie tez musze myslec o prawidłowym ustawianiu stóp, zeby czasem sobie kostki nie skręcić, ogl rzecz biorąc na rehabilitacji powiedziano mi ze przy bieganiu nie kombinuje tak jak przy chodzeniu i to nawet lepiej wyglada. No, to musiałbym wszedzie biegać :D
Bądź co bądź wspaniałe uczucie, wracać do intensywniejszego ruchu, na rowerze ( już zwykłym ) bez ograniczeń. Jak sobie przypomne chodzenie o kulach... naprawde tutaj człowiek sie uczy cierpliwości.


3. Strzelanie w prawej stopie.

Dalej, chyba rzadziej i ciszej. Doktor sam niestety nie potrafił zlokalizować źródła tegóż dźwięku, mam sobie dać jeszcze z 2-3 miesiące, jesli nie ustąpi, badz sie nie zminimalizuje do satysfakcjonujacego mnie poziomu - mamy kombinowac z usg czy rezonansem, jakieś nakłówanie.. doktor sam nie potrafił tak nagle wymyśleć rozwiązania. Miejmy nadzieje, iż poprostu owe strzelanie sie pójdzie..  :P


Co mógłbym tu jeszcze napisać. Przy porannym wstawaniu z łóżka nogi są troche sztywne i potrzeba kilku kroków by zatrybiły, no ale my ludzie  po przebudzeniu tez od razu nie jestesmy w 100% skoncentrowani więc... :P


A może takie krótkie zestawienie  "+" i "-" tegóż całego przedsięwzięcia na dzień dzisiejszy.


Na "+" :

- Od czasu zabiegu stopy juz mnie nigdy nie bolały w taki sposób jak to było z platfusem
- długotrwałe stanie w miejscu już nie jest męczarnią i przeskakiwaniem z nogi na noge, poprostu stoję, bez bólu, bez dyskomfortu, bez rozpraszania uwagi
- prawidłowe ułozenie kosci w stawie skokowym, pojawienie się łuków ( małe bo małe, ale są )
- koniec krzywienia górnych partii ciała spowodowanym platfusem
- buty się nie przecierają od środka


Na minus :

-podeszwa buta sie nierównomiernie ściera - zdecydowanie bardziej pięta od strony zewnetrznej oraz cz zewnętrzna
-nie jestem jeszcze na tyle sprawny na ile chciałbym być - a chcę wrócić do sportu w 100 %
- częste myślenie o sposobie ustawiania stóp



Znów kończe pisać po nocy, takze jak mi przyjdą do głowy jeszcze jakies zalety/wady to czem prędzej zedytuje. A w ramach zadośćuczynienia za tak długie zwlekanie postaram sie jeszcze na dniach wrzucić fotki zrobione tuż przed zabiegiem oraz teraźniejsze :)


ADIOS!





środa, 25 marca 2015

Miesiąc później, czyli ok 9 tygodni po zabiegu

Wiosna nastała - kalendarzowa, bo w praktyce to jeszcze pogoda jak kobieta-zmienna bywa, ale że nastała kalendarzowa, to.. a pogubiłem myśli, wieczór jest, chyba nici z pięknych słów, głowa boli ;d
Dziś taki dzień, kiedy człowiek próbuje coś zrobić a nic nie wychodzi. Próbuje przyswoic pół tabelki z informacjami o hormonach i ich działaniu, wpatruje sie w nią 3h i dalej nic. W zasadzie na co mi to?
Bo coś postanowiłem,  no okej nie bede taki tajemniczy. Drugi raz staje przed wyborem studiów, pierwszy raz nie doszedł do skutku. Myślę o fizjoterapii. W zasadzie z kuli tegoż kierunku zacząłem się uczyć biologii do matury,  jej zdanie jest na studia potrzebne, przynajmniej na częsci uczelni. Podobno ciężko w Polsce w tym zawodzie znalezc prace, moze nawet nie podobno. Aczkolwiek jeśli człowiek zaradny, to podobno zawsze sobie poradzi, coś wkońcu znajdzie.Czy jestem zaradny? Za granicą natomiast ma być zupełnie inaczej, łatwiej ze znalezieniem pracy,  wynagrodzenie inne. Z różnymi opiniami się spotykam. I tak też raz sobie myślę to będzie dobry zawód, a innym razem, że niekoniecznie.. Ach te dylematy..  Kasa czy pasja, Podobno najlepiej to uśrednić. Gdybym miał wybierać studia z pasji byłby to AWF kierunek wychowanie fizyczne ( chociaz w obecnym stanie jeszcze by to nie było raczej mozliwe :D ). Gdybym miał patrzeć tylko na kase wybrałbym informatyke. Praca ma być - kasa ma być. A gdy próbuje to uśrednić pojawia mi się fizjoterapia. Chociaż w sumie nie ma tu informatyki.. No ale nie jest to też wf. Nie jest to praca przy biurku, ani bieganie na 1000m. Może w tej kwestii stosuje praktykę uśredniania. Praca z pacjentem, pomoc w usprawnianiu, rehabilitacja.. Tak rehabilitacja... o tym miałem pisać! Blog o płaskostopiu a ja tu się zaczynam rozpisywać na inne tematy, wybaczcie  :P

A więc ( podobno  nie zaczyna się zdania od "a więc" , aczkowiek jestem u siebie na blogu, poza zasięgiem byłej już polonistki :D ) mija  nieco ponad 2 miesiace od zabiegu. Czy coś się w ciągu ostatniego miesiąca zmieniło? Ano zmieniło zmieniło.

 1.Tempo chodu - można powiedzieć, że nie odstaje od przeciętnego Kowalskiego. Jeśli jest to w miare równa nawierzchnia, chodnik, to jestem w stanie chodzić normalnym tempem, a nawet powyżej przeciętnej, kiedy to autobus ma odjechać za 3 min... Czasem chciałoby się pobiec, ale nie można i trzeba "mówić do siebie" jak transport zwiewa z przed nosa.. :D Jeśli natomiast ścieżką nie jest już standardowy chodnik to trzeba patrzeć gdzie się nogi stawia. Jednak i w tej kwestii jest poprawa. Miesiąc temu cieszyłem się z ostatecznego odstawienia kul, stopy jednak były jeszcze dosyć  wrażliwe na ruchu supinacyjne/pronacyjne, stąd też chodnik był raczej jedyną opcją drogi do poruszania. Dziś stopy są już dużo mniej wrażliwe na tego typu ruchy

2. Mogę się już wybierać praktycznie w każde miejsce, tzn odległość nie jest dla mnie problemem. Czuję się coraz pewniej na nogach, stopy męczą się coraz mniej. Na kolejnej wizycie w Krakowie byłem już sam ( jestem z okolic Katowic ). Ocena mej sprawności wg doktora : wszystko idzie zgodnie z planem, nie jestem do tyłu, ani też specjalnie nie wybiegam do przeodu jeśli chodzi o rekonwalestencje. Dużą uwagę trzeba zwrócić na rozciąganie mięśni łydki, bo jeśli dobrze rozumiem takowe uległy swego rodzaju skróceniu, napięciu podczas zabiegu i w celu płynnego przetaczania stóp trzeba je porządnie rozciągnać by nie chodzić jak robot. Zalecenia:  Zaczynamy rehabilitacje z fizjoterapeutą. Dziś jestem już po 3 sesjach, ośrodek również w okolicach Katowic. Na rehabilitacji staramy się uruchomić wszelakie mięśnie stopy które dotychczas nie pracowały a winny pracować, ostatecznie celem jest wdrożenie swego rodzaju automatyzmu, żebym to np nie musiał cały czas myślec o tym jak stawiac stope, tylko sama sie wlasciwie ustawiała. Dostaje również ćwiczenia do domu, +rowerek stacjonarny + basen raz w tygodniu.

3. Z czym walcze? Głównym problemem jest nadmierne obciążanie części zewnętrznej stóp. I jeśli chodzi o tą kwestię tym razem lewa stopa lepiej sobie radzi. Duży nacisk jest również na piętach. A wszystko to widać na podeszwie buta, która to się w pewnych miejsach bardziej ściera. Zastanawiam się czy inwestować już w jakieś porządne buty czy nie, bo jednak takowe się jeszcze niszczą. Prócz ścierania się podeszwy od zewnatrz, od środka pod piętą podeszwa się lekko zapada.

4. Owe strzelanie, o którym wspominałem w poprzednim poście dalej ma miejsce, jednak doktor powiedział, że powinno  zacząć zanikać wraz z usprawnianiem mięśni stopy, nie wiadomo jednak czy pozbędę się tegoż w 100%. Jeśli owe strzelanie nie boli, mam się tym nie martwić, aczkolwiek sam odgłos mnie denerwuje, a jeszcze bardziej denerwuje gdy podczas mierzenia butów ktoś mi stoi nad głową i patrzy na ręce ;> . Nie no naprawdę mam nadzieje, ze skończy się te strzelanie, perkusja jest fajna,  ale nie w stawie skokowym przy zwykłym chodzeniu.


Podsumowując, postępy są, pracować nad czym jest, kolejne sesje rehabilitacyjne przede mną, nic tylko ćwiczyć a efekty winny przyjść. Na wszystko trzeba czasu. ( i cierpliwości niestety )30 kwietnia kolejna wizyta w Krakowie. A na przełomie maja/ czerwca chciałbym znów wyemigrowac coś zarobić, ale o tym może w póżniejszym czasie. Teraz ide spać, bo rano trzeba wstać, do znów! ;)

wtorek, 24 lutego 2015

5 tygodni po zabiegu, uff! :)

Mija właśnie 36 dzień od zaimplantowania stópek. Wydaje się, że czas leci szybko. Ale nie do końca.
Czas leci szybko gdy patrzę na blogowe wpisy, gdy widze kolejne daty, 2,5,10, X dni po.
Od ostatniego posta minęło 11 dni. Nie dodawałem żadnych newsów, bo też nic specjalnego się nie działo.
Tkwiąc w takim stanie, człowiekowi przychodzą do głowy różne myśli. A większość rozpoczyna się słowem KIEDY. Kiedy ustąpi ból w lewej stopie, kiedy przestanę utykać, kiedy odłoże kule. Czy implant jest tam gdzie powinien? Co jeśli nie?

Gdy masz 2 stopy operowane za jednym razem nie jest tak łatwo. Przynajmniej w moim wypadku.
Przed zabiegiem człowiek wie, iż 6 tygodni  bedzie sie uczyc chodzic, wszystkiego jest świadom, jednak co innego teoria, a co innego praktyka. A gdy masz przeczucie, iż okres 6 tygodni  może się "wydłużyć" (jak w moim przypadku problem z lewą stopą ) to już naprawde nie ma lekko. W tym okresie jest sie niejako wykluczonym z normalnego życia. Ale koniec smutów..




Jak wygląda obecnie sytuacja?  Poprawa, wkońcu poprawa.. :)


Do dziś humorek mi średnio dopisywał. Więcej negatywów niż pozytywów. Do dziś, kiedy to zorientowałem się, że mogę stawiać kroki bez utykania. Cudowne uczucie. Ot tak :)
W ostatnim czasie wydawało mi się również, że cos nie coś udaje mi sie stawac na palcach ( a raczej odrywać piętę od podłoża ).
Ale dziś czuję wyraźną poprawę. Dalej nie jest to to samo co prawa, ale naprawde widze różnicę.
Ewidentnie Ten u góry musiał stwierdzić, że i lewa zasługuje na lepszą sprawność - Dziękuję! :))



Od około tygodnia nie zażywam już Nimesilu- żadne dolegliwości się nie nasiliły. Jeślli chodzi o kule - w domu już nie używam wcale. Jeśli wychodziłem z domu, to zabierałem jedną by wspomagać lewą. Dziś jednak używałem już jej chyba mniej jak więcej. Jeśli sprawność lewej się potwierdzi w najbliższych dniach, to kule najpewniej trafią w kąt :) Najwyższy czas na prawidłową naukę chodu, bo dziś przypominał bardziej chód pingiwna ( wczesniej kulałem). Dziś jest taki przełomowy dzień, więc przepraszam , mam trochę mętlik w głowie, niewiem czy pisac w czasie przeszłym czy teraźniejszym.  jak było dotychczas czy jak jest dziś :D . Dotychczas stopy wieczorem były zmęczone, a rano po przebudzeniu i pierwszych kilku krokach troche opuchnięte. Ciagłe napinanie mięśni, dociskanie kości ( pracuje nad tym w obu stopach) robi swoje, ale stopniowo przynosi efekty.

Wedle zaleceń dalej stosuję zimne okłady, jeżdże na rowerku stacjonarnym, do basenu jeszcze nie dotarłem. Dodatkowo za zgodą lekarza od niedzieli używam lampy Zepter Bionic.
Leczenie światłem ma podobno wiele zastosowań, zaszkodzić nie zaszkodzi, a jeśli może pomóc to trzeba próbować. W związku z tym 2 razy w ciagu dnia wychodze z domu i robie 10 minutowy spacerek do kwatery posiadaczy tej zacnej lampy.




 Obecnie:

Lewa stopa zaczyna gonić prawą. Bardzo dobra wiadomość.
Jeśli chodzi o prawą, tak jak sobie ją chwaliłem dotychczas, sprawność nie uległa pogorszeniu, jednak zaczęło mi coś szczelać w okolicach stawu skokowego. Nie jest mi jednak to obcy odgłos, ponieważ owe szczelanie pojawiało mi się podczas biegania jeszcze przed zabiegiem. Nie powiem jest to znów jakies zmartwienie ( miałem nadzieje ze po zabiegu już tegóż szczyrkania nie będzie, ale cóż, oby przynajmniej nie było go przy chodzeniu, a to będę się starał jeszcze z lekarzem skonsultować ), wiem jednak ze obecnie bardziej wykorzystuję wszelakie mięsnie , walcząc z nadmiernym obciążeniem cz. zewnętrznych, może stąd te "szczyrkanie"

A więc obecnie zaczynam pracować nad chodem typu pingwin, trzeba ostatecznie odłożyć kule,
dalej rozciągam łydki, rowerek, zimne okłady, naświetlanie lampą, basen kusi... :)


Pracujemy dalej, a dziś-  kładę się spać w dobrym nastroju! :))






piątek, 13 lutego 2015

Dzień 25

Lewa stopa - brak poprawy. W przeciwieństwie do prawej - nie potrafie stanąć na palcach. Problem rowniez z calkowitym docisnieciem 1 kosci srodstopia do podłoża. Wiekszosc czasu podczas obciazania wystepują bóle. W prawej stopie postęp, 1 kosc srodstopia coraz lepiej przylega do podłoża. Dalej używam kul.  Lewa stopa - jak narazie duzy znak zapytania..

poniedziałek, 9 lutego 2015

3 tygodnie po operacji

To będzie krótki wpis. Od ściągania szwów w zeszłą środe niewiele się zmieniło. Są momenty kiedy moge sie w miare normalnie przejsc bez kul, jednak wiekszosc czasu utykam na lewą nogę. Mam odstawiać kule, jednak niewiem czy tym samym nie podrazniam ciagle lewej stopy i tym samym nie potrafie sie pozbyc tegoz bólu. Nie jest  on stały, np jak sobie siedze -brak. Pojawia sie przy chodzeniu badz probie lekkiego wygiecia w bok, czy docisniecia palcami w okolicach czesci operowanej. Troche mnie to niepokoi, tak jakby raz cos było uciskane a raz nie, nerw? Jestem troche poirytowany, gdyby lewa stopa byla w takim stanie jak prawa wszystko szloby do przodu, a teraz wydaje mi sie ze stoje w miejscu. Dodatkowo stopy bardziej puchna przy wiekszym obciazaniu. Takze ostatnie odczucia nie zaliczam do pozytywnych :/

czwartek, 5 lutego 2015

Dzień 17

To już ponad 2 tygodnie, 17 dni, 408 godzin, czas leci, że ho ho!
Witam Was tu zgromadzonych pod kolejnym postem drodzy Płaskostopowicze ( w sumie to niezła nazwa, nieprawdaż? wymyślona right now :D )


Ostatnimi dniami zaopatrywałem wnętrze mej osoby w ibuprom. W poniedzizałek, kiedy to postanowiłem nie wziac porannej dawki- wieczorem pojawił się nieprzyjemny ból, rano po przebudzeniu nie ustępywał, więc musiałem uzupełnic niedobory złotego leku. Znikł. Ogólnie rzecz biorąc w mej krótkiej pozabiegowej historii, gdy czułem się pewniej,gdy stopy nie bolały, pozwalałem sobie na troche wiecej zamiast  10 min, to  np20,  2 razy nawet starałem sie chleb upiec na siedzaco ale wiadomo czasem trzeba wstac, czas sie kumuluje i przekracza granice.  Pozniej zazwyczaj zalowałem, kiedy nawiedzał mnie ból. Aczkolwiek nigdy nie można być pewnym co z czego, miałem tylko nadzieje ze implant jest tam gdzie powinien.

Dziś czwartek, a więc wczoraj była środa, a co się z tym wiąże - ściąganie szwów.
Sam fakt opuszczenia kwatery głównej po tak długim czasie skutkował  "+10" do samopoczucia.
Zostaje przewieziony do szpitala po raz kolejny naszą cudowną limuzyną, czekm chwile i wchodze do gabinetu. Zaraz po przywitaniu dostałem polecenie odlozenia kul i przejścia na drugi koniec.
No to mnie doktor zaskoczył. Jak to tak, bez kul ? Gdy próbowałerm w domu zrobic kilka kroków w ten sam sposób - było to prawie niemozliwe, nie potrafilem obciazyc lewej stopy, przy okazji bałem sie ze cos jest nie tak. Udalo mi sie jednak przejsc te kilka metrów, pozniej w drugą strone i tak kilka razy. Utykałem na lewą noge, ale szedłem. Musze przyznac gdy pozniej usiadłem, moocno bolało. Prócz spacerków, stawałem jeszcze na palcach. Łydki troche drżały, ale dałem rade.

Ale do rzeczy:

- wspomniałem doktorowi o fakcie, iż na początku lewa stopa była w lepszym stanie, pozniej pogorszył sie jej stan i prawa przejeła rolę lidera, co mnie dosyć niepokoiło.
Odpowiedz: Nie jest to nic nadzywczajnego, może się tak dziać, moze pobolewac bardziej raz jedna, raz druga stopa. Uff

- kształt stóp skorygowany, bez tendencji do koślawienia - co wskazuje na to, iż implanty spełniają swe zadanie

- w badaniu na leżąco ustąpiły cechy niestabilności skokowo-piętowej - pięknie :)

Zalecenia:

Uczymy się prawidłowo chodzić. Z racji tego, iż obciążam głównie część zewnętrzną stóp ( zwłaszcza s.prawa), mam zwracać uwagę na docisk I-kosci sródstopia do podłoża.
Prawidłowe przetaczanie stóp, tj od pięty po palce. Wspięcia na palcach, rozciąganie łydek.
Rowerek stacjonarny , basen. 2 ostatnie pozycje jeszcze przede mną :)) Robimy dalej okłady co 2 godziny, i unikamy ruchów skrętnych stóp. Brak ograniczeń czasowych obciążania stóp, kończyny same mają dać znać kiedy czas na odpoczynek. MOGĘ już wychodzić z domu.Stopniowe odstawienie kul.
Aha no i zmiana leków. Nimesil, 1 saszetka dziennie przez 15 dni. Lek przeciwbólowy. Z tego co wyczytałem  - silny. Ogl do 6 tyg po zabiegu wszystkie bóle mają ustąpić.


Tyyle nowości, prawda?

Zapomniałem dodać, szwy oczywiście zdjęte, praktycznie nawet nic nie poczułem.

Powiem szczerze, uspokoiłem się, wygląda na to, że wszystko idzie do przodu, mam nowe zalecenia wiec trzeba sie do nich stosować i usprawniać stópki.
Dziś tak jak rano zażyłem nimesil, tak nie miałem specjalnego bólu, a starałem sie juz poruszać głownie tylko z jedną kulą, która pomaga mi utrzymać równowage. Co prawda kuleje jeszcze na lewą stope, ale trochę mniej. Wiem przynajmniej, ze niemam sie obawiac bólu temu towarzyszącemu. Mam uczyc sie prawidłowo stawiać stopy, nauczyc sie prawidłowo chodzić. I to jest  mój obecny cel. Kontrola w pierwszej połowie marca :)

Adios!

niedziela, 1 lutego 2015

Dzień 13. Kolejne grafiki przed i po :)






Goooooooooooooood morning Wietnaaam!

Tymże powyższym powitaniem (taka pozostałość po wczorajszym filmie o tym samym tytule, średnio mi się podobał więc 5/10 ) witam Was w tę(ą) jakże piękną słoneczną niedziele.
Śnieg, słońce, chłodzik i człowiekowi jakos lepiej. A przynajmniej mej osobie, bo to już 13 dzień po zabiegu, 13 dzień w domkuu... ahh chciałoby  się pojechać w góry, postrzelać z łuku jak Katniss, pozastawiać pułapki jak Gale, czy też poprostu pozjeżdżać, np na desce :)
Ewentualnie wyjść na spacerek po Bykowinie ? Choćby po osiedlu ? NIE
Trzeba czekać na środe, kiedy to jadę na ściąganie szwów. Ważny dzień. Kolejne wskazówki i ocena stanu  stóp. Właśnie co u moich stópek? Od ostatniego posta mineło 5 dni. Mam mieszane odczucia.
Raz pobolewają raz nie. Od momentu gdy zaczeła mi lewa bardziej doskwierać, prawa przejeła role prowadzącej.Tym samym wydaje mi się, że duży paluch zaczął się bardziej przyklejać do podłogi, nie chodzę już tylko na zewnętrznej krawędzi stopy ( chodź w dalszym ciagu wiekszy ciezar ciała przypada na tą część) W ciągu tych 5 dni zażywałem apap, ibuprom w celu zapobieganiu bólu.
Jeśli miałbym dziś zarzucić kule ciężko byłoby mi się poruszać. Po pierwsze nie czuje sie na siłach, a raczej moje stópki, po drugie bałbym się, że coś spapram. Tak jakby od ~ 6 dnia, kiedy to zaczął sie nasilać ból w lewej stopie, "skill" rehabilitacyjny, zdolność chodzenia, zwolniła tempo i z dnia na dzień nie ma dużych zmian. Jeśli chodzi o ból to w dalszym ciągu lekarz twierdzi, iż w tym okresie jest to normalne, może takowy występować i trzeba sie wpomagać lekarstwami. I to mnie podtrzymuje na duchu, bo od ~ 6 dnia zaczałem sie troche zamartwiać. Jednak dalej jestem optymistą. Wszystko musi być i będzie dobrze, może jestem jednym z tych pacjentów, którzy potrzebują trochę więcej czasu. W każdym razie za rok zaczynam śnieżną kariere, chyba na desce :-)   A poniżej prezentuję moje zacne odciski stóp. Trochę było z tym paprania, mycia, wczoraj np biedna siostra najpierw mi malowała stópki, a pozniej musiała myć umywalke i wanne.
Ale dla takich obrazków warto.Tutaj najlepiej widać jak zmienił się rozkład masy ciała na stopach.
Jak już we wcześniejszych postach wspominałem lewa była w gorszej kondycji, chyba widać, prawda?
 Odciski przed zabiegiem, oraz 12 dzień po :)









poniedziałek, 26 stycznia 2015

Dzień 8

Dziś już ósmy dzień po zabiegu. Ciężko mi usiedzieć w domu, jednak przy obecnej pogodzie - duużo śniegu - poruszanie się byłoby tym bardziej utrudnione, więc musze sie jeszcze troche pomeczyc, najpewniej do ściągania szwów. 2 dni temu czułem się na siłach robić dłuższe spacerki, czasem używałem jednej kuli, a kilka kroków zdarzyło się bez. Chyba zbyt wczesnie się ucieszyłem, albowiem skutkiem mych poczynań był ból w lewej stopie podobny do tego pozabiegowego. Wczoraj na wieczór musiałem się ratować środkami przeciwbólowymi, trochę dłużej zasypiałem,  rano po przebudzeniu  lekka poprawa, jednak przy najmniejszym zgięciu odczuwałem większy ból. Korzystajac z okazji, iż siostra wychodziła do szkoły zażyczyłem sobie wode i okłady z zamrażarki, a więc kolejna tabletka i chłodzenie stóp. Po kilku godzinach ból ustał, więc pozwoliłem sobie wstać i przejść się zachowując przy tym  dużą ostrożność. Nie ukrywam zaczałem sie bac że implant mógł się gdzieś przesunać, jednak wizualnie nic się nie zmieniło. Od rana nie brałem już wspomagaczy i póki co jest w miare okej, jednak dalej przy zgięciu występuje bolesność, oby znikła na dniach, a najlepiej jutro. Także tego, nie śpieszmy się, nie wyprzedzajmy. Mam nadzieję obudzić się jutro w lepszym nastroju!

niedziela, 25 stycznia 2015

Dzień 6 - mała sesja


Dziś może mniej tekstu, a więcej zdjęć. Porównanie przed i po :)
Trochę żałuje, że zdjęcia robiłem dość kiepskim aparatem, ale już lepiej to niż nic.


Na początek stopa prawa. Łuk się ładnie podniósł, Achilles "wyprostowany" , widac bardziej na drugim ujęciu.



Stopa lewa, ta pierwotnie bardziej poszkodowana. Tak samo można zauważyć podniesienie się łuku oraz "wyprostowanie"scięgna Achillesa :)




Tutaj niestety nie potrafiłem stóp ułożyć bliżej. Póki co mam mały problem z przytwierdzaniem dużego palucha u prawej stopy do podłoża , tak jakbym w zdecydowanej mierze chodził tylko na krawędzi. Miejmy nadzieję, że to kwestia czasu, kwestia strawiania kroków i prawidłowego chodzenia. Jeszcze troche czasu na rehabilitacje mamy ;)



Nie wykonałem ujęć przed zabiegiem jak na poniższych zdjęciach, a szkoda, bo tu byłyby najbardziej widoczne roznice. Jednak przy tej jakości zdjęć przyblizenia są kiepskie, z dalsza natomiast już widac fajny efekt. No ale  cieszmy się tym co mamy no :) Fotki były robione przy pełnym obciążeniu stóp, bez jakiegokolwiek napinania mięśni. Koniec używania łuku, teraz pracuje cz. zewnętrzna + paluch ( którym musze się jeszcze nauczyc posługiwać ;) )














sobota, 24 stycznia 2015

Dzień 5

Powoli zaczynam sie wprawiać w w nowy sposób człapania.
Ciągle mam zimne stopy, niewiem czy to przez  okłady czy moze fakt, iż od momentu zabiegu bardzo mało ich używam.. Chociaż dłonie też są zimne, aczkolwiek z tym już miałem wczesniej problem.
Dziś sobota,więc powinienem sprzątać, ale zamiast tego raczej bałaganie... no coz nie potrafie zawsze ze sobą wszystkiego zabierać.. biedna mama, "wszystko jej nie pasuje". Biedny JA! 
Czas leci, dzień za dniem, a ja chciałbym już z 3 miesiące pozniej.Trzeba być cierpliwym no.
Co u moich stópek. Utwierdzam się w przekonaniu, iż prawa lepiej wyglada , tak jak to było przed zabiegiem. Zastanawiam sie czy nie powinienem miec w lewej stopiej wiekszego implantu skoro miała większą wadę, aczkolwiek jesli doktor zadecydował wstawić mi jednakowe rozmiary do obu stóp to widocznie tak miało być.. Jeśli chodzi o zakres ruchu to wydaje się być taki sam w obu stopach- to tu winno byc najwazniejsze. Może to jeszcze kwestia czasu wchłonięcia się tkanki w lewej stopie.Zobaczymy co powie doktor za niespełna 2 tygodnie.
Dziś zmieniałem po raz drugi opatrunek i sfotografowałem obrażenia. Jak na moje oko wygląda to całkiem nieźle, sami oceńcie ;)









piątek, 23 stycznia 2015

Dzień 4



Najtrudniej porusza się po przebudzeniu, takze pierwsze kroki idą dosyć opornie. Towarzyszy temu uczucie niepewnosci, obawy przed niewłasciwym ustawieniem stopy, straceniem rownowagi. Wieczne siedzenio-lezenie z całą pewnoscia nie jest dla mnie, ilez mozna spac, czytac, internetować, muzykować.. Ale mus to mus. Ogl mam na uwadze zalecenie "do 10 min na godzine z opuszconymi nogami" ,jednak czasem ten czas lekko sie przeciaga, nie da się wszystkiego zrobić za jednym razem . Poki co chodze praktycznie tylko na krawedziach stóp, 3ci punkt na ktorym powinien sie opierac ciezar ciala (ta kosteczka duzego palca) jak narazie ledwo co dotyka podloza. Jestem świadom, że wszystko wymaga czasu, jednak czym szybciej tym lepiej :) .Niebawem postaram się wrzucić zdjęcia porównawcze przed i po zabiegu, oraz obszaru ukrytego pod plastrami. Poniżej  zdjecie zrobione swiezo po zabiegu (te czerwone  cos mialo byc substancja przeciwbakteryjna jesli mnie pamiec nie myli, do dzisiaj jeszcze mi troche zostalo ;) ) 





środa, 21 stycznia 2015

Dzień 3


5:30 Budzi mnie pielegniarka na standardowy pomiar cisnienia i temperatury. Swoja droga co tak wczesnie, dobrze sie spalo :) przed zasnieciem troche prawa noga pobolała, jednak po wybudzeniu jest juz okej. Skoro mam juz otwarte oczy ide na poranna toalete. Czuje roznice jesli chodzi o przystosowanie do nowego trybu poruszania-odrobine łatwiej.  Okolo godz 8 odwiedza mnie doktor, sprawdza opatrunek, nic nie trzeba zmieniac, 0 sladu krwi. Dzis wychodze ze szpitala takze omawiana zostaje najblizsza przyszlosc. Zalecenia: chodzic 10 min na godzine ( o kulach ), celem obciazania stop praktycznie od samego poczatku jest optymalne umiejscowienie, osadzenie sie implantu. Reszte czasu  nogi maja byc lekko uniesione  powyzej poziomu. Zmiana opatrunku co 2-3 dni, do tego leki przeciwzapalne i przeciwbolowe w razie potrzeby. Zimne oklady co 2 godziny.Za 2 tyg sciaganie szwow.przed poludniem ide jeszcze na spacerek po korytarzu oraz drugą lekcja schodowa :) godz 14 opuszczam szpital. Kochany tata przyjezdza nasza rodzinną limuzyną Renault Clio. Dzieki instrukcji rehabilitantki pokonuje 2 pietra schodow bez wiekszego problemu, krok po kroku schodek po schodku i melduję sie w mieszkaniu.
 Dzis nic juz specjalnego sie nie dzieje. 
Jakie mam odczucia? Kazdy krok robie bardzo ostroznie, czuje sie jednak ta niepewnosc, jak kilka dobrych lat chodzilo sie opierajac na wewnetrznej czesci stopy, tak teraz pracuje czesc zewnetrzna. Dalej staram sie nie wyginac stop, bo wtedy nastepuje ból/kłucie.


A teraz czekamy na mecz Barca-Atletico :)

Dzień 2


Noc przespana,

Pobudka przed 6, mierzenie temperatury,cisnienia. Zmiana okladow chlodzacych. Ogl musze przyznac, iz personel jest bardzo mily, nie krzyczy, nie bije,  9/10. Kolo 7:30 odwiedza mnie doktor,  zmienia  opatrunek, pierwszy raz widze to co dotychchczas bylo ukryte, nie wiecej jak 2 cm naciecie zaszyte szwami :) wyglada to calkiem dobrze. Doktor wygina mi lekko stopy, ruch w strone zewnetrzna jest juz zablokowany, implant dziala. Co rowniez bardzo cieszy to efekt  wizualny -pojawil sie naturalny łuk wewnetrzny , nie jest on idealny jak u osoby,ktora nigdy nie miala plaskostopia( przy czym widac małą roznice miedzy lewa, a prawa stopa, gdzie ta pierwsza byla pierwotnie bardziej spłaszczona),  jednak nie to jest tutaj najwazniejsze co sprawnosc stóp. Jako, ze mialem operowane dwie konczyny naraz doktor  decyduje zostawic mnie w szpitalu jeden dzien dluzej - moja sprawnosc bedzie wieksza. Odnosnie sprawnosci, pierwszy raz wstaje, bardzo ostroznie, poczatkowo mam problem z rownowaga,dziwne uczucie. To tak w ramach testu. Pozniej odwiedzaja mnie rehabilitanci, dostaje rozpiske cwiczen oraz wykonuje pierwsze mini spacery, a nawet wchodze po schodach. Wszystko to oczywiscie przy pomocy kul i bardzo ostroznie,powoli. Stopy musza sie przyzwyczaic do nowego ulozenia. Poki co nawet przy mniejszym "wygieciu" stopy w bok odczuwam ból/kłucie. Dzien jednak zaliczam na duzy plus, dopiero co wczoraj zostalem nagrodzony tytanowymi implantami, a dzis juz za mna pierwsze kroki po korytarzu, schodach i do toalety. Mimo, ze nie odczuwam jakiegos duzego bólu(kwestia tez tego jak ustawiam stopy lezac) prosze o lek przeciwbolowy by czasem nie obudzic sie w nocy :)

wtorek, 20 stycznia 2015

Dzień 1 - zabieg.

Jako, ze jestem spoza Krakowa w szpitalu melduje się w niedziele 18.01.

Poniedziałek -zabieg


6:15 pobudka, mierzenie temperatury, toaleta


~ 7:00  rozmowa z doktorem 


.... Czekamy :)


Lekkie opoznienie , z 10 na 12:15 ale co tam, wazne ze przybyli :) 

Przed zabiegiem mala sesja zdjeciowa stop. Gdy znajduje sie juz na docelowym stole operacyjnym dostaje lek uspokajajacy, rzeczywiscie zadzialal, rozluznilem sie, nawet siku sie odechcialo.bylo przyjemnie. Nastepnie znieczulenie podpajeczynkowe(od pasa w dol) wprowadzane przez kregoslup,niewiem dokladnie jakiego narzedzia uzyto, nie czulem typowej strzykawki.  Dziwne uczucie gdy chcesz ruszyc noga,badz podniesc tylek do gory, a tu ani drgnie :) Sam zabieg trwal 30-40 min. Pozniej zostalem przewieziony do innej sali w celu podpiecia do urzadzonka kontrolujacego cisnienie,prace serca i oczekiwania na pierwsze czucie w nogach,ktore to nastopilo po okolo 30 min. Kolo 15:00 znieczulenie w znacznej mierze przestalo dzialac, jedynie posladki jakies dretwe, i palce. Zaczyna sie nasilac bol, jak to doktor wczesniej okreslił bedzie podobny do skrecenia stawu skokowego i tak tez to odczuwam. Dostalem lek przeciwbolowy, zaczyna cos dzialac.biorac pod uwage fakt, iz od godz 18 dnia poprzedniego byl zakaz jedzenia, obiadek wtarmosilem jak reksio szynke. Pozniej pojechalem jeszcze na pooperacyjne rtg. Gdy dziala lek przeciwbolowy jest okej. Nastepnie kolacja, telewizorek, filmy, reklamy, mecz, zapomnieli o chipsach i piwie ale juz trudno, zwlaszcza ze tegoz drugiego produktu niepowinienem spozywac. Przed spaniem jeszcze jeden lek przeciwbolowy przez kroplowke i po malym wierceniu w celu uzyskania optymalnej pozycji udaje sie zasnac.A i zapomnialem dodac,iz po poludniu odwiedzil mnie doktor, dowiedzialem sie ze wszystko przebieglo dobrze z planem [ [ uff! :) ], w obu stopach jednakowej wielkosci implanty, rozmiar nr 8, podobno dosyc duze. Wyjscie na nastepny dzien, badz w srode. Zrobiłem to, dotrwałem. Jestem z siebie dumny! Teraz pozostaje juz kwestia powrotu do sprawnosci,byle do przodu :))

niedziela, 11 stycznia 2015

Mały zbiór informacji

Kilka kwestii, spraw związanych z zabiegiem, które mogą interesować zainteresowanych z krzywymi stopami :))

- Leczenie małoinwazyjne stopy płasko-koślawej implantem HyProCure nie jest w jakimkolwiek stopniu refundowane przez NFZ. Oznacza to, iż zabieg jest wykonwywany prywatnie, co się wiąże z kosztami

- Na zabieg czekamy do 1-2 miesięcy od konsultacji ( u dr. Chomickiego-Bindasa w Krakowie )

- Jeśli decydujesz się na zabieg, musisz pożegnać się ze swoim dotychczasowym magazynem butów
 Sprzedajaesz, oddajesz, bądź wyrzucasz - musisz zaopatrzyć się w nówki sztuki nieśmigane

Zabieg tuż tuż!

Dziś mija prawie miesiąc od publikacji ostatniego posta, a co za tym idzie - 8 dni do zabiegu!
Ileż to się już naczekałem, nanerwowałem jeśli takowe słowo istnieje, ale warto, prawda?
Nigdy się nie poddawać, jeśli istnieją jakies szanse, próbować.. i wierzyć w powodzenie.

Wizja, wizja naszego życia posiadając coś, znajdując sie na danej pozycji, miejscu. Wizja tego jakimi możemy być ludźmi. Cel. To wszystko powinno być źródłem naszej motywacji.


Osobiście głęboko wierze, iż  za kilka miesięcy, pół roku, czy też rok będę mógł zamieścić posta z wiadomością o efektach działania implantów. Pozytywnych ;)